Na Podobinie zloty. Dla tych co zdecydowali pieszo pod górę z glajtem iść, bo myśmy doszli bez prawie na szczyt i się okazało że glajty nie dadzą radę wjechać... No to spacerek w dół.
Poszła decyzja o powrocie do domu, ale na wysokości Myślenic zmiana zdania i przez Wiśniową, Tymbark, Krościenko i pewną romską osadę za granicą

dotarliśmy do Lendaka. Trzy glajty w powietrzu, zanim dotarliśmy na start kolejne trzy doszły, i dość wysoko poniosło ich. My, niestety, tylko ~10 min zlot, ale inni pewnie kilkadziesiąt minut powisieli.
Przynajmniej skrzydło rozdziewiczyłem, więc nie narzekam.
Pisze się ktoś jutro na Łomnicę? Jedno wolne miejsce w aucie mam.