Mazby pisze:Jeśli odpuścimy ubliżanie sobie od durni to możemy pogadać...
Nikt tu na szczęście nikogo od durni nie wyzywa, i nigdy chyba na tym forum tak nie było, wydaje mi się, że trzymamy poziom. Pisałem o durnej poradzie, bo takie o niej mam zdanie, ale żeby było jasne, nigdzie na stwierdziłem, że ktoś jest durniem, nikomu nie ubliżyłem i daleko mi do tego.
Mazby pisze:Jak przeczytacie na odwrocie waszych licencji, "L" uprawnia do latania do...(bodajże??) 50m ...
Kurcze, na mojej niczego takiego nie ma, ani z przodu, ani z tyłu. Pewnie za świeży jestem, w końcu papier dopiero od 2013. Ale myślę, że wszyscy się zgodzimy z tym, że fakt posiadania licencji nie świadczy o tym, że ktoś umie latać. Ja to porównuję do prawa jazdy. Mało kto, odbierając dokument, może powiedzieć że umie jeździć. Prawdziwa nauka zaczyna się, tak naprawdę, w chwili gdy ma się własne auto i jeździ na codzień.
I tak samo jest, moim skromnym zdaniem, z glajtami. Nie ma takiej szkoły która po przepisowych 30 lotach, po dwóch etapach, wydaje osobę która umie latać. Taka osoba umie co najwyżej postawić skrzydło i wylądować, a pomiędzy tymi dwoma chwilami jest pełno sytuacji do których można się przyzwyczaić wyłącznie dzięki doświadczeniu. Nie wspominam tu nawet o takiej czysto teoretycznej sytuacji, w której ktoś zaczyna latanie przed rozpoczęciem oficjalnego szkolenia.
A nie sądzę, by zdobywanie doświadczenia na skrzydle o wydłużeniu powyżej 5 miało większy sens. Wszyscy znamy porównanie dotyczące dwóch worków - jednym ze szczęściem, drugim na doświadczenie. Pojemność worka ze szczęściem jest, moim zdaniem odwrotnie proporcjonalna do wydłużenia skrzydła na którym się lata. Dlatego też przelatałem na Nemo 50 godzin zanim zdecydowałem się na przejście na skrzydło EN B. I w ciągu tych 50 godzin na Nemo miewałem sytuacje, z których nie wyszedłbym bez szwanku mając ostrzejsze skrzydło.
Zgodzę się z tym, że klasa, sama w sobie, nie jest wyznacznikiem bezpieczeństwa danego skrzydła (vide Cayenne). Bezpieczeństwo jest jednak ściśle związane z wydłużeniem skrzydła, a te jest - w większości przypadków - odzwierciedlone w klasyfikacji skrzydła.
I mogę się zgodzić z tym, że sens może mieć program szkolenia w którym papier dostaje się dopiero po przećwiczeniu wszystkich możliwych sytuacji i spędzeniu kilkudziesięciu godzin w powietrzu. Ale żadna szkoła takiego programu nie prowadzi. Koszty szkolenia byłyby kosmiczne co by odstraszyło chętnych i przyblokowało osoby zdolniejsze, mniej zamożne.
Mazby pisze:Spróbujcie kiedyś (NAD wodą) złożyć połowę skrzydła w klasie A asymetrycznym front-stallem. Wchodzi momentalnie w spiralę ze względu na małe wydłużenie.
Takie skrzydło nie dostałoby EN A. Cztery testy są poświęcone asymetrycznym podwinięciom. Tak więc nie kupuję tego argumentu. A z ciekawości, postaram się taki test zrobić z Nemo.
Mazby pisze:Zabrzmi to źle, ale po kompletnym szkoleniu , jakie przeprowadzałem, absolwenci latali na B i C bez problemu. Stąd moja uwaga , że to jest możliwe.
Nawet bez szkolenia można latać na B i C bez problemu. Przez 99,99% czasu. Ale przyjdzie ten moment kiedy coś w powietrzu pokręci konkretniej, i wtedy przy braku doświadczenia liczy się tylko jedna rzecz - szybkość i sposób wyjścia skrzydła z atrakcji.
A ja z chęcią dowiem się, którzy z dziesiątek aktywnie latających w SPBW pilotów szkolili się u Ciebie. Ludzie powinni Ciebie znać, a jakoś tego jednak nie widzę. Gdzie Ci Twoi kursanci są?
Mazby pisze:Bo powinniście na końcowym etapie ćwiczyć zamknięcia na tandemie (Nad wodą!). Kto miał taki kurs...niech rzuci kamień!
Bardzo bym chciał taki kurs mieć, ale tak jak napisałem wyżej, praktycznie żadna szkoła czegoś takiego nie oferuje. A choćby i jedna taka się znalazła, to 90% pilotów na startowisku i tak będzie ze "zwykłych" szkół, więc wszelkie porady (tymbardziej w dziale dla początkujących!) powinny brać pod uwagę taki stan rzeczy.
Mazby pisze:Co do mnie to nigdy nie ukrywałem swojej działalności i wytykanie mi wydawania książek i innych publikacji jest dziecinne, znając możliwości Googlea.
A czy ja gdzieś coś wytykałem? Opisałem na czym się opieramy, jako grupa znajomych spotykających się co jakiś czas na okolicznych górkach, dbająca o to żeby było gdzie startować.
Mazby pisze:To, że mój ton jest czasem denerwujący swoim autorytaryzmem wynika z oceny obecnej sytuacji ... no i jak kolega podkreślił... wieku.
Ocena sytuacji jest oceną subiektywną, a w tym konkretnym przypadku wyraźnie różniącą się od tego co większość z nas wyznaje. A wiek.. Cóż, ja nie uznaję tego jako autorytetu, bo widziałem pilotów młodszych ode mnie a latających lepiej od tych, co latali gdy ja na przedstawieniach w podstawówce śpiewałem.
Mazby pisze:Puchary i Mistrzostwa rozgrywamy zagranicą, nie tylko ze względu na warunki.
Moim zdaniem tylko ze względu na warunki.
Mazby pisze:Koledzy z Żywca przyjeżdżają na Lendak, bo Żar nie pozwala im szaleć ze względu na strefy... a mogło być tak pięknie.
I to, że strefy są, to kwestia tego że "Paralotniarstwo w PL poszło złą ścieżka"? Ciekawe rozumowanie.