Parę dni temu zmarnowałem mega warun i wylądowałem za Ćwilinem, oto dowód: http://www.xcportal.pl/node/59148. A że z porażek trzeba wyciągać wnioski to chciałem trochę porozmawiać, może i innym się przyda nauka tym przypadku, bo Śnieżnica to fajna górka.
Rezultatem moich mało przemyślanych decyzji było lądowanie pod Łostówką, gdzie nawet GPS w komórce zgłupiał i podawał uparcie, że jestem pod Skomielną.
Kręciłem sobie ładnie nad Śnieżnicą, a że miałem już 300m nad start postanowiłem iść z kominem na południe, bo kroił się przelot. Nic nie zapowiadało nieuchronnie zbliżających się wydarzeń.
Moim celem był kierunek Rabka pomimo, że wiało wtedy czystą północą, bo tak mi logistycznie pasowało (tam umówiłem się z żonką

Czemu nie poleciałem nad szczyt Ćwilina, żeby tam łapać noszenia? Bo durny myślałem, że Ćwilin jest niższy od Śnieżnicy, tak to przynajmniej z powietrza wyglądało i byłem przekonany, że dopiero wtedy napytam sobie biedy. I tu kolejny błąd: brak rozpoznania terenu przed lotem. Oczywiście lot bez nieprzyjemnych atrakcji, lądowanie bezpieczne, ale kac został i męczy

Pytanie do bardziej doświadczonych: czy przy północnych wiatrach można liczyć na żagiel na zboczu Ćwilina czy jest tam cisza?
Próbowałem sytuację ocenić z powietrza i wydawało mi się, że niczego tam nie będzie, a w przypadku braku powodzenia czeka mnie lądowanie na Gruszowcu w dość sporej zawietrznej od Śnieżnicy.
Z analizy tracków wygląda, że przy wietrze z N najlepszą strategią jest wykrętka nad Śnieżnicą i prosta nad Ćwilin i jeśli tam nic nie będzie to prosta dalej na południe. Zdradzicie swoje patenty?
Zdrówka
Tomek