Chciałbym tą drogą bardzo serdecznie podziękować Wojtkowi i Grześkowi za opiekę i pomoc ,które zaowocowały moim pierwszym samodzielnym lotem - zlotem. Dziękuje, że zabrali mnie w sobotę na Śnieżnicę. W czasie podejścia zagadywali tak, że nie miałem czasu na strach. Na startowisku rozłożyli, sprawdzili i w dogodnym momencie ( a warun był b. średni) dali komendę "ogień" i poszłoooooo

Udało mi się wystartować (pierwszy poważny start alpejką) , do drzew było niedaleko ale jakoś przeszło a potem to już sami wiecie....... Jak dla mnie to ok. na pierwszy raz , prawie 15 min w powietrzu, wykręcenie się ponad szczyt i lądowanie we właściwym miejscu obok innych pilotów. Czego chcieć więcej na początek
I co istotne, było to także sprawdzenie reakcji nowego skrzydła. Skrzydło kupiłem używane (2 lata, 30h nalotu) nieco bardziej rącze niż to z kursu. Bałem się jego reakcji. Na szczęście nie przestraszyło mnie swoimi reakcjami.
Chciałem także podziękować wszystkim pilotom, z którymi przybiłem żółwika na lądowisku i rozmawiałem w ten i wcześniejszy weekend (na Cietku). Dziękuję za porady, słowa zachęty i szalenie przyjazną atmosferę.
Jako świeżak na koniec podzielę się kilkoma spostrzeżeniami. Może będą pomocne dla świeżaków takich jak ja czytających to forum. Zacząłem od przeczytania wszystkich porad dla początkujących. Kopalnia wiedzy

Potem łąka, łąka,łąka i jeszcze raz łąka. Cioranie skrzydła boli ale naprawdę bezpiecznie można opanować kontrolę nad nim. Nawet wychodzenie w klapy. Nie wierzyłem ale gdy jedna strona zaklapiła przeniosłem ciężar na drugą nóżkę i skrzydło się na nowo napełniło. Nad głową na łące. Nie szukajcie małych górek. Są niebezpieczne. Byłem w Sławicach dwukrotnie Raz wiało z boku (ze wschodu) więc nie nie udało mi się wzbić w powietrze. Zbieglem ze skrzydłem nad głową więc była to nauka panowania nad nim. Drugi raz wiało z północy. Czyli ok. Wystartowałem, podbiło lekko do góry ale po wyjściu zza linii drzew dmuchnęło z boku. No i nieplanowane lądowanie.Byłem tuż nad ziemią więc spadłem na nóżki. Ale gdybym był parę metrów wyżej to skręcenie lub stłuczenie na bank. Przy okazji - górki koło Krakowa opisywane na forum pozarastały. Strach rozkładać skrzydło. Lepiej pobiegać np. w Czyżynach.
Jeszcze jedna porada - warto na nowo przeczytać Paralotniarstwo i Termal flying. Zupełnie inaczej przyswaja się na nowo wiedzę.
Kończąc ten nieco przydługawy post jeszcze raz dziękuję Wojtkowi i Grześkowi za okazaną pomoc, cierpliwość ,rady i poświęcony czas. Pozdrawiam wszystkich pilotów i mam nadzieję że będziemy się spotykać na beskidzkich startowiskach
